
Jeżeli chcemy kierować sobą i innymi, musimy sobie zdać sprawę z wiecznego nienasycenia człowieka. Odczuwają je wszyscy, ale najczęściej nie zdają sobie z tego sprawy. Dlatego pragną zaspokoić siebie tym, co się im oferuje. Dobrze znanym zjawiskiem jest usiłowanie zaspokojenia wewnętrznego głodu bliskości i bezpieczeństwa przez jedzenie, szczególnie słodyczy. Efekty są widoczne. Niemniej nawet największa ilość jedzenia nie jest w stanie zaspokoić tego wewnętrznego głodu bliskości drugiego człowieka. Podobnie potrzebę poczucia własnej wartości i akceptacji przez innych staramy się często zaspokoić przez osiągnięcia, które w naszym mniemaniu powinny zapewnić nam uznanie. Niestety nie da się tego w ten sposób osiągnąć, i dlatego nieustannie będziemy się borykać z brakiem poczucia własnej wartości.
Zasadniczo nie da się zaspokoić określonych potrzeb duchowych i egzystencjalnych czymś należącym do innego wymiaru życia. Wartości zmysłowo – emocjonalne ponieważ są najgłośniejsze, najbardziej się nam narzucają i niestety często dominują w życiu. Jednak nie dają one tego, co dla nas jako ludzi jest najważniejsze. Istnieją wartości wyższe, których nie da się sprowadzić do poziomu zmysłowo – emocjonalnego. Do takich wartości należy poczucie własnej godności, szacunku i uznania u innych, ich życzliwości, potrzeba spotkania i przyjaźni… Jednak nawet i te wartości pozamaterialne nie wyczerpują naszego głodu. Sięga on o wiele dalej. Święty Augustyn wyraził go na początku swoich Wyznań zdaniem: „Stworzyłeś nas Boże jako skierowanych ku sobie i niespokojne jest nasze serce, dopóki nie spocznie w Tobie”. Nasze nienasycenie wskazuje na rzeczywistość, która nas przerasta.
Potrzebą nasycenia się przez więź z Bogiem zasadniczo zajmuje się religia. Jest to przestrzeń sacrum. W przeciwieństwie do niego istnieje profanum – dziedzina naszego zwykłego życia na świecie. Kiedy myślimy o pracy, o zarządzaniu firmą i ludźmi w niej pracującymi, to odnosi się to niewątpliwie do profanum. Jednak ponieważ mamy do czynienia z ludźmi, którzy sami dla siebie są misterium, którzy ciągle doświadczają nienasycenia, jakie może zaspokoić jedynie sacrum, musimy to w naszych relacjach z nimi uwzględnić. Jest to o tyle ważne, że właśnie w sferze sacrum, zgodnie z sentencją św. Augustyna, leży zasadniczy sens naszego życia.
Nie oznacza to oczywiście, że nasza firma, instytucja czy organizacja ma być religijna albo że powinna organizować pracownikom ich życie religijne. Tym zajmuje się Kościół. Czasem człowiek próbuje sobie z tym radzić w inny sposób, w każdym razie nie zajmuje się tym firma. Ponieważ jednak w zarządzaniu bardzo istotna jest motywacja, nie można ignorować poziomu motywacji najbardziej podstawowych. Trzeba mieć świadomość, że ostatecznie celem człowieka jest pełnia życia, co przerasta wszelkie doraźne działania jednostek koncentrujących się na sprawach doczesnych. Firma musi jednak uwzględnić tę perspektywę. Wydaje się, że powinna także w pewnym sensie być na nią otwarta. Nie chodzi jednak o jakieś działania religijne, ale o właściwe zaangażowanie się w zwykłą codzienną pracę.
Na czym to polega, postaramy się pokazać na podstawie duchowości benedyktyńskiej, której wielka wartość wynika z harmonii tych dwóch dziedzin; sacrum i profanum, w codzienności. Święty Benedykt stara się budować tę harmonię na podstawie prawdy, że człowiek jest jednością i jeżeli chce dążyć do Boga, to nie przez jakieś specjalne ćwiczenia czy konkretne działania religijne w oderwaniu od innych zaangażowań, lecz przyjmując właściwą postawę w każdym wymiarze swojego życia. Idzie do Boga takim, jakim jest, idzie przez całe swoje życie. Oczywiście trzeba podejmować specjalne wysiłki, takie jak celebracja liturgii czy modlitwa osobista, czytanie Pisma Świętego, których celem jest bezpośrednie spotkanie z Bogiem. Niemniej jednak do Boga zbliżamy się przez wszystko, co w życiu swoim czynimy, a nie dzięki jakimś wyodrębnionym działaniom. Stąd też zasadniczym hasłem św. Benedykta jest „aby we wszystkim był Bóg uwielbiony” – we wszystkim, nie tylko w modlitwie, nie tylko w liturgii, nie tylko w jakimś działaniu charytatywnym, ale także w pracy, w kontakcie z drugim człowiekiem, w odpoczynku, itd. Ta myśl mówi o tym, że co prawda nie wiemy, kim jest Pan Bóg, kim sami jesteśmy, nie wiemy naprawdę, ku czemu mamy iść, jaki jest nasz cel, to jednak możemy wiedzieć jedno – jak iść, w jaki sposób rozpoznawać, co jest dobre, a co złe dla naszego życia. Zasadniczą troską św. Benedykta było to, jak zorganizować zwykłe codzienne życie we wspólnocie – z gotowaniem, praniem, w chorobie i zdrowiu, z koniecznością snu i pracy… – tak aby we wszystkim spotykać Pana Boga, we wszystkim mieć właściwą relację do Niego.
Jak się okazuje, stosunkowo łatwo można wykorzystać tę mądrość św. Benedykta w życiu świeckim, i to zarówno w życiu rodzinnym, jak i we wspólnotach lokalnych, w firmach i rozmaitych instytucjach. Zasady osobistego oraz wspólnotowego życia są bowiem takie same dla wszystkich ludzi. Odmienne warunki zewnętrzne nie zmieniają naszych najbardziej podstawowych osobistych potrzeb oraz wymogów we wzajemnych relacjach. Reguła św. Benedykta daje w tej materii wręcz genialne wskazówki.
- Co wiem o sobie?
- Co sami z siebie o sobie wiemy?
- Co jest w stanie mnie zaspokoić?
- Jak zaspokajam wyższe potrzeby?
Włodzimierz Zatorski OSB | Benedyktyński Program Zarządzania