
Ostatnim razem wędrowaliśmy po Jerozolimie szlakiem męki, śmierci i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. Pośród jej krętych uliczek próbowaliśmy odnaleźć źródło naszej nadziei. Dziś opuszczamy dzielnicę chrześcijańską i kierujemy się ku dzielnicy żydowskiej, aby odkryć kolejne oblicze tego fascynującego miasta.
Jak serce dzielnicy chrześcijańskiej stanowi Bazylika Grobu, tak w centrum dzielnicy żydowskiej znajduje się najświętsze miejsce judaizmu, zwane po polsku Ścianą Płaczu (po hebrajsku – Murem Zachodnim). Pod względem archeologicznym jest to fragment zachodniego muru oporowego, na którym wsparta była konstrukcja Świątyni zbudowanej z inicjatywy Heroda Wielkiego ok. 20 roku p.n.e. Atmosferę wokół Ściany Płaczu trudno opisać. Z jednej strony gwar towarzyszący pobożnym Żydom śpieszącym na modlitwę. Z drugiej strony ogromne skupienie, na miarę świętości i niezwykłości tego miejsca. Różnorodność form modlitwy, spontaniczność wyrażająca się poprzez śpiewy, okrzyki. Ale też mistyczna cisza, gdy twarz modlącego się przylega do muru. Wtedy widać już tylko głęboką tęsknotę za Bogiem. I ufność, gdy pomiędzy kamienie wsuwana jest karteczka z wypisaną prośbą lub dziękczynieniem.
Gdy patrzymy na Jerozolimę przez pryzmat Ściany Płaczu, to jawi się nam ona jako miejsce dramatu, jako miejsce pociechy, a także jako miejsce zakorzenienia. Mur Zachodni przypomina każdemu Żydowi o tragedii zburzenia Świątyni. W pewnym sensie zaprasza do wejścia w trudną historię Narodu Wybranego i skłania do poszukiwania w niej śladów Najwyższego. Mur Zachodni to także miejsce podnoszące na duchu, bo objawiające zbawcze zaangażowanie Boga po stronie człowieka. Kamienie Ściany Płaczu wyznaczają horyzont ludzkich oczekiwań i nadziei. Są one wreszcie dla Żyda punktem orientacyjnym w życiu. Przypominają po pierwsze o godności wybrania, dalej o wezwaniu do służby Bogu, do ciągłego uwewnętrzniania Bożego Prawa. Ściana Płaczu to miejsce szczególnego doświadczenia Szekiny – obecności Boga.
Czy zatem pod Murem Zachodnim jest miejsce dla chrześcijanina? Z pewnością, tak. W Świątyni, która stała nad Ścianą Płaczu, modlił się Chrystus. Tam udawali się Apostołowie, by chwalić Boga.
Było to też centrum pierwotnej gminy judeochrześcijańskiej. Niezwykłość tego miejsca wynika nie tylko ze względów historycznych. Także dziś chrześcijanin może poczuć tam ciągłość historii zbawienia, wielkość Bożego planu. Może spotkać Boga Abrahama, Izaaka i Jakuba, Boga naszych ojców. Boga, który zapowiedział zbawienie przez proroków. Boga, który jest wierny przymierzu i nie odrzuca nikogo. Czytamy w Psalmie: „O Syjonie powiedzą: każdy człowiek narodził się na nim” (Ps 87,5). Te słowa szczególnie wymownie brzmią właśnie tam, pod Ścianą Płaczu, gdzie każdy może spojrzeć na swoje życie z perspektywy przymierza.
Przytykając ucho do kamieni, możemy wsłuchać się w Boży głos pociechy: „Radujcie się razem z Jerozolimą, weselcie się z jej powodu wszyscy, którzy ją miłujecie! Bardzo się z nią cieszcie wszyscy, którzyście smucili się nad nią; Abyście mogli ssać aż do nasycenia z jej piersi wezbranej pociechą;” (Iz 66,10-11).
Maciej Pawlik OSB
W uzupełnieniu poprzedniego wpisu : cytat z publikaci prasowych o Jasienicy Maz.gdzie był proboszczem Ks.Lemański :”Podczas gdy kościół był zamknięty, nie wiadomo, kto, kiedy i jak usunął znajdujące się w nim żydowskie macewy i Tron Słowa Bożego w kształcie zwoju Tory – alarmują parafianie” , komu to przeszkadzało?
„Ks. Lemański przed kościołem w Jasienicy wzniósł pomnik z innych nieuszanowanych macew – symboliczną mogiłę dzieci zamordowanych przez Herodów. – Ten pomnik jest również próbą oddania hołdu zamordowanym podczas ostatniej wojny dzieciom narodu żydowskiego – mówi. Pomnik został odsłonięty 6 sierpnia 2011 po Mszy świętej w intencji Janusza Korczaka i dzieci z jego sierocińca zamordowanych w Treblince. – Po Mszy modliliśmy się pod pomnikiem, o którego powstaniu parafianie zadecydowali w ogłoszonym przeze mnie referendum”