
Nieustannie stoimy przed tajemnicą Boga, który w nas działa. Jego działanie posiada zupełnie inną logikę, niż by się nam wydawało. Apostoł Paweł stara się ją zrozumieć w obliczu – z pewnością trudnego – doświadczenia jego apostolskiej misji. Pisze:
Wydaje mi się bowiem, że Bóg nas, apostołów, wyznaczył jako ostatnich, jakby na śmierć skazanych. Staliśmy się bowiem widowiskiem światu, aniołom i ludziom; my głupi dla Chrystusa, wy mądrzy w Chrystusie, my niemocni, wy mocni; wy doznajecie szacunku, a my wzgardy… Staliśmy się jakby śmieciem tego świata i odrazą dla wszystkich aż do tej chwili (1 Kor 4,9n.14).
Apostoł pisze to, mając świadomość, że głoszone przez niego słowo jest prawdą, która zbawia, i spodziewając się lada dzień nadejścia Pana, który odsłoni całą prawdę. I chyba dlatego uważa, że jego podopieczni z Koryntu już doznają pełni chwały Chrystusa, który nadejdzie. Trudne do przyjęcia jest to, że głosiciele prawdy i radosnej nowiny o prawdziwym zbawieniu zostają odrzuceni i wyśmiani. Jak to jest możliwe, jeżeli Bóg kazał mu to wszystko głosić?
Dzisiejsze czytania liturgiczne: 1 Kor 4, 6-15; Łk 6, 1-5Jeżeli jednak tak jest, to musi to być wolą Boga, który tego chce. Wszystko bowiem jest w Jego rękach. Święty Paweł nie miał perspektywy tysięcy lat przed sobą. Z tego wynika, wydaje się, taki kształt jego myśli. Niezmienna pozostaje jednak prawda:
Cóż masz, czego byś nie otrzymał? A jeśliś otrzymał, to czemu się chełpisz, tak jakbyś nie otrzymał (1 Kor 4,7).
Wszystko, cokolwiek autentycznego mamy, pochodzi od Boga. On w nas dokonuje najważniejszych dzieł. Nie my sami, ale On. Może to jednak zrobić jedynie, gdy Mu zawierzymy i poddamy się Jego działaniu.
W Ewangelii spotykamy klasyczny konflikt Pana Jezusa z faryzeuszami związany z szabatem. Ukazuje on całkowicie odmienne nastawienie do rzeczywistości. Faryzeusze – można powiedzieć, szukając dziury w całym – zarzucają uczniom Jezusa, i zapewne samemu Jezusowi, grzech, gdyż idąc polami, zrywali dojrzałe kłosy pszenicy, łuskali je w rękach i zjadali. Było to w szabat, w którym nie można było pracować. Zinterpretowali zatem zrywanie kłosów i łuskanie ziarna jako żniwa! Była to niewątpliwie szczególna interpretacja, z wyraźnym zamiarem wykazania Panu Jezusowi winy. Nie było bowiem problemu z tym, że przecież nie było to ich pole, ale jakichś obcych ludzi. Takie zrywanie kłosów i zjadanie ziaren było wówczas przyjęte jako dozwolone. Nie była to zatem kradzież. Nie o kradzież faryzeusze oskarżyli Jezusa i Jego uczniów, ale o łamanie szabatu.
Pan Jezus wskazał im jednak na inny, bardziej istotny wymiar szabatu – na wolność. Bóg pragnie, abyśmy byli wolni. Szabat był dniem danym ludziom jako dzień spoczynku, wolności od pracy, która była symbolem wszelkiego trudu, zmagania się z przeciwnościami. Odpoczynek w Bogu był znakiem przynależności do Boga, a tym samym wolności. Zatem sam nie może stać się niewolą człowieka: Syn Człowieczy jest panem szabatu (Łk 6,5). Dzisiaj takim dniem wybranym jest Dzień Pański (niedziela), w którym w sposób szczególny czcimy nasze wyzwolenie z niewoli grzechu i śmierci. W tym dniu najważniejszy jest nasz udział w Eucharystii i komunii z Bogiem.
Włodzimierz Zatorski OSB | Benedyktyński Program Zarządzania
Niech niedziela będzie zawsze dla mnie czasem błogosławionym, dla odpocznienia w Chrystusie, otwarcia się na działanie jego łaski poprzez uczestnictwo w niedzielnej Mszy Świetej.
Niech bedzie ten dzień utwarciem na nadprzyrodzone treści Boże,jednak też dawanie siebie samego innym ,przez pomoc w nieszczęściu, porzucajać czas na odpoczynek i Świętowanie , bo Jezus przykazanie miłości stawia wyżej niż wszelkie zformalizowane prawo.