
Już teraz musi stać się jasne, jak wiele zależy od osobowości osoby kierującej, gdy w grę wchodzi stworzenie atmosfery wolności i zaufania. Im mniej taka osoba kieruje się ambicjami, tym łatwiej będzie jej pozyskać zaufanie innych. Im lepiej takiej osobie uda się mądre pozostawanie w cieniu, tym swobodniej będą czuli się współpracownicy. Im lepiej taka osoba kontroluje swoje odruchy obronne, tym więcej będzie miała zrozumienia dla innych. Tak długo, jak osobowość przypomina domek z kart, cała energia jest wykorzystywana na samoobronę i jest zwyczajnie trwoniona. Kto chce innym dawać wskazówki, musi szczególnie dokładnie znać pewnego człowieka – siebie samego. Z tego powodu my benedyktyni rokrocznie przeprowadzamy szkolenie dla naszego własnego kierownictwa. Chodzi przy tym zawsze w główniej mierze o autorefleksję, ponieważ dla dobrego kierowania ludźmi decydujące jest nastawienie do siebie samego. Jak wiele znaczy dla mnie aplauz? Jak bezstronny jestem w rzeczywistości? Czy jestem wystarczająco dojrzały, aby spojrzeć prawdzie w oczy i nazywać sprawy po imieniu? Prędzej czy później dochodzi się nieuchronnie do podstawowego problemu w kierowaniu ludźmi: napięcia między własnymi możliwościami a wymogami konkretnego zadania.
Tak to jest: kto robi karierę, ten zawdzięcza sukces w dużej mierze swojej ambicji, sile przebicia i w nie mniejszym stopniu również swojemu dążeniu do stania w światłach sceny albo jednak przynajmniej do odgrywania roli pierwszoplanowej, zatem z wcale nieznaczną miarą egocentryzmu. Z drugiej strony oczekuje się często od takiego kogoś jako osoby zarządzającej, aby jak najbardziej pozostawać niewidocznym, zachowywać wiele rezerwy i niekiedy posuwać się aż do wyparcia samego siebie. Gdy więc dochodzi do napięcia między osobowością a zadaniem, napięcia, które trzeba wytrzymać, które może prowadzić do ciężkiej próby lub w najlepszym przypadku wydobywać człowieka, który wprowadzi równowagę między dyskrecją a energicznym działaniem, który wie, czego chce, a mimo to nikogo nie wodzi na pasku, który jest świadomy swojej odpowiedzialności, a mimo wszystko za sprawą swojego oddziaływania daje innym do zrozumienia: to wy stoicie pośrodku, nie ja. Który zachowuje się zupełnie w myśl chińskiego filozofa Lao Tse, u którego oznacza to mianowicie:
Jeśli Wielki Człowiek jest na szczycie, ci, którzy są na dole, wiedzą tylko tyle, że on istnieje.
Jeśli następny z kolei [jest na szczycie], jest dla nich jak rodzic i szanują go.
Jeśli następny z kolei [jest na szczycie], wzbudza lęk.
Jeśli następny z kolei [jest na szczycie], gardzą nim .
Gdy ktoś nie jest godny zaufania, nie ufa się mu.
Ci, których czas nadszedł, ostrożnie ważą słowa.
Jeśli dzieło [prowadzone przez Wielkiego Człowieka] wieńczy sukces, ludzie mówią, że stało się tak samo z siebie.
przeczytaj: 1 odcinek | 2 odcinek | 3 odcinek | 4 odcinek | 5 odcinek
Notker Wolf OSB | Sztuka kierowania ludźmi