Demon acedii, nazywany także demonem południa, jest najuciążliwszy spośród wszystkich demonów. Nachodzi mnicha koło godziny czwartej i osacza jego duszę aż do godziny ósmej. Najpierw sprawia, że słońce zdaje się poruszać zbyt wolno lub wręcz nie poruszać wcale, a dzień tak się dłuży, jakby miał pięćdziesiąt godzin. Następnie przymusza mnicha, aby ciągle wyglądał przez okno i wybiegał z celi, by wpatrywać się w słońce, jak daleko jeszcze do godziny dziewiątej; albo by rozglądać się tu i ówdzie, czy któryś z braci nie [nadchodzi]. Wzbiera w nim wreszcie nienawiść do miejsca [w którym mieszka], do takiego życia i do ręcznej pracy. I [podsuwa myśl], że zanikła miłość wśród braci, a nie ma nikogo, kto by go pocieszył. A jeśli jest ktoś, kto w owych dniach zasmucił mnicha, to tym także posługuje się demon, by zwiększyć jego nienawiść. Sprawia, że opanowuje go tęsknota za innymi miejscami, w których łatwiej znaleźć to, co konieczne [do życia], i rzemiosło, które wymaga mniej wysiłku, a przynosi więcej korzyści. I dodaje, że podobanie się Panu nie jest zależne od miejsca. Wszędzie bowiem – mówi – można wielbić Boga. Do tego wszystkiego dołącza wspomnienie bliskich i dawnego życia, i ukazuje, jak długi jeszcze żywot go czeka, stawiając jednocześnie przed oczy trudy ascezy. I jak się to mówi, próbuje różnych sztuczek, aby mnich pozostawiwszy celę uciekł z placu [walki]. Żaden inny demon nie podąża za demonem acedii. Tak więc po wygranej walce ogarnia duszę uspokojenie i niewysłowiona radość (Ewagriusz z Pontu, O praktyce ascetycznej)
W kolejnym odcinku wielkopostnych rekolekcji portalu PSPO przyjrzymy się pojęciu, które od samego początku widnieje na liście złych myśli, a które to dla wielu może pozostawać niejasne. Chodzi oczywiście o acedię, akēdĭa, która, jak stwierdza ojciec Szymon Hiżycki, brzmi dla nas nieco dziwnie, gdyż brak w języku polskim stosownego odpowiednika tego terminu. Czym jest tajemnicza akēdĭa?
Gabriel Bunge, znany autor pism duchowych i pustelnik, mówił o acedii jako o „duchowej depresji” – i w takim ujęciu zajmowaliśmy się już tym tematem na naszym portalu. Jednak tak jak wskazuje na to samo określenie „duchowej depresji”, jaką jest acedia, jest to problem sięgający poza sferę ludzkiej psychiki, więc w jego rozwiązaniu trzeba odwołać się do szerszego kontekstu wiedzy o człowieku.
Akēdĭa to dosłownie ‘obojętność’ czy wręcz ‘brak troski’. Przejawy takiej postawy obserwujemy wśród przedstawicieli dzisiejszych społeczności, a być może mamy odwagę dostrzec je także w nas samych. Chodzi o zobojętnienie będące skutkiem niezadowolenia z życia, poczucia porażki życiowej, dławiącego nas pragnienia zmiany obranej ścieżki, braku odczucia sensu… – przykłady można mnożyć. Opat Szymon wskazuje na najbardziej jaskrawe przykłady porażenia acedii – rozwody, sprzeniewierzanie się powołaniu, rażący brak życiowego zdecydowania czy chorobliwa niestałość.
Czy wystarczy nam jednak podanie tych kilku przykładów, by uchwycić sedno trudnej kwestii acedii? By lepiej powiązać skutki z przyczynami problemu oraz by poznać metody walki z „demonem południa” obejrzyjcie ten krótki film.
Bądź na bieżąco z rekolekcjami „Osiem duchów zła”, subskrybuj nasz kanał na YT – kliknij w przycisk poniżej 
Książki Ewagriusza z Pontu i opracowania na temat ośmiu duchów zła: