Zgrzeszył kiedyś pewien brat należący do wspólnoty, a był w tej okolicy pustelnik, który już od dawna nie wychodził z celi. Abba tej wspólnoty poszedł do tego starca i opowiedział mu o upadku brata, a on mu odrzekł: „Usuńcie go”. Więc brat wygnany ze wspólnoty wszedł do jakiejś jaskini i tam siedział płacząc. Szczęściem przechodzili właśnie bracia idący do abba Pojmena i usłyszeli jego płacz; weszli i znaleźli go bardzo nieszczęśliwego. I zachęcali go, żeby razem z nimi poszedł do starca. On jednak nie chciał, ale mówił: „Już tutaj umrę”. Więc kiedy przyszli do abba Pojmena, opowiedzieli mu o tym; a on po pouczeniu wysłał ich po tego brata, mówiąc: „Powiedzcie mu: Abba Pojmen cię wzywa”. Wtedy brat przyszedł do niego, a starzec, widząc go tak nieszczęśliwego, powstał na jego powitanie, okazał mu wielką serdeczność i zaprosił go na posiłek. Jednego zaś ze swych braci posłał do tamtego pustelnika z takim oświadczeniem: „Już od wielu lat pragnąłem cię zobaczyć, ponieważ o tobie słyszałem, ale dotąd jeszcześmy się nie spotkali z winy naszej opieszałości. Teraz więc za wolą Bożą i przy dogodnej okazji potrudź się aż tutaj, a zobaczymy się ze sobą”. Otóż ten pustelnik nie wychodził z celi; kiedy jednak usłyszał te słowa, powiedział sobie: „Gdyby to nie Bóg natchnął starca, nie posyłałby po mnie”. Więc wstał i przyszedł do niego, i pozdrowili się radośnie, i usiedli. Wtedy abba Pojmen mu powiedział: „Było w pewnym mieście dwóch ludzi i obydwu im umarł ktoś bliski: jeden z nich odszedł od swojego zmarłego i poszedł płakać nad cudzym”. Starzec przejął się skruchą na te słowa i przypomniał sobie, co zrobił. Powiedział: „Pojmen, hen wysoko na niebie; a ja, tu nisko na ziemi” (Apoftegmaty Ojców Pustyni, tom 1)
Skorzystaj z apoftegmatów:
O. dr Szymon Hiżycki OSB (ur. w 1980 r.) studiował teologię oraz filologię klasyczną; odbył specjalistyczne studia z zakresu starożytnego monastycyzmu w kolegium św. Anzelma w Rzymie. Jest miłośnikiem literatury klasycznej i Ojców Kościoła. W klasztorze pełnił funkcję opiekuna ministrantów, duszpasterza akademickiego, bibliotekarza i rektora studiów. Do momentu wyboru na urząd opacki był także mistrzem nowicjatu tynieckiego. Wykłada w Kolegium Teologiczno-Filozoficznym oo. Dominikanów. Autor książki na temat ośmiu duchów zła Pomiędzy grzechem a myślą oraz o praktyce modlitwy nieustannej Modlitwa Jezusowa. Bardzo krótkie wprowadzenie.
Mądry apoftegmat.
Ja jeszcze dodam, że by ofiarować komuś miłosierdzie trzeba je SAMEMU mieć.
Koresponduje to z innym apoftegmatami, który mówi by nie sądzić ludzi zanim Bóg ich nie osądzi. Co wyrasta wprost z biblii … „Nie sądźcie …”
Drogi Ojcze Hizycki,
Niby sama madrość w twoich napomnieniach, tylko.
Tylko ty opowidasz o ludziach idealnych, lub ideałowi bliskich.
Jedni starcy są pełni mądrości inni tej madrosci nabieraja w mig i za jednym razem.
Tymczasem życie jest inne. Kilka osób tu zgromadzonych rozumie naukę, bo ona jest zgodna z ich naprawioną, lub w stanie naprawy natuą. Reszta przypowieść tak w tryby swoich zaciemnionych natur weźmie iż morał umieszczą o 180 stopni od morału który autor zamierzał.
To fofum ze wzgledu na nadzieję benedyktyńskiej krynicy gromadzi kilka osób bardziej oczyszczonych niż przecietna. Reszta tu cywili i Benedyktynów nic nie kuma z istoty nauk.
Swiat ma inne niż tu proporcje. Zaciemnionych jest tak wielu, że oczyszczonych prawie nie ma. Ty O Hizycki wykladasz lsniace bielą opowiesci umorusanym po czubek głowy smiertelnikom. I co, liczysz że jak je wezmą do ręki to swoim błotem ich nie oblepią.
Płonna nadzieja. Naprawionych nie masz po co naprawiać, a nie naprawionych prawdą ze swej opowiesci, nawet nie muśniesz. Trud daremny, para w gwizdek.
Świat macie naprawiać we dwuch, może i z kimś jescze. Świat. Wszystkie ludzkie głowy w swoim nie małym przecież zasięgu. A jak małym, to czemu? Widzisz jaki mozna mieć po O Leonie. Tylko trzeba sie też zastanawiać jak do kogo mówić. Budda wiedział że ludziom o róznych naturach inaczej. Ty póki co jescze na koncept nie wpadłeś, ale nadzieja pozostaje
A i jescze jedno, z tym zasiegiem.
Zaciemnienia duszy to swietny towar na sprzedaż. Kto je sprzedaje czesto zostaje idolem. Ludzie mają już swoje zaciemnienia i z rokoszą kupują do kolekcji inne na uzupełnienie. To jak kolecionerzy znaczków pocztowych, ktorzy w swoich klaserach mają już rozpoczęte serie i ciekawi ich tylko serii uzupełnienie. Nowego towaru nie chca i nie rozumieją. Lekceważą go i nawet nie chcą o nim słyszeć. Wiem niełatwym jest ta komiwuajażerka.
Ale was kilku wiecie na co żeście szli a sił wam dodać musi poczucie, że jako nieliczni Jezusa reprezentujecie